niedziela, 28 czerwca 2020

Moto Weterani Pokoronowirusowi - łączcie się!

Ogłaszam lokalny koniec koronawirusa! Moto Weteran Bazar się odbył! Co prawda w maseczkach i z dezynfekcją, dezynsekcją i deratyzacją, ale jednak. A poza tym - wiadomo - nie wolno, ale można, jak to u Szwejka.
Był to nieco jednak słabszy Koronabazar niż te wcześniejsze - ale słabszy tylko pod względem frekwencji - oglądających było jakby ciut mniej i trochę stanowisk wystawowych było niezapełnionych. Ale pod względem eksponatów był to Moto Weteran całkiem wypasiony. Nawet sobie kupiłem jeden eksponat, nie mogłem się powstrzymać. Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy (Marylin Monroe).
Moto Weteran łódzki jest zawsze dość podobny - zawsze jest tam co oglądać i zawsze trochę zaskakuje jakimiś dziwnymi cudami. Mam swojego faworyta w tym zestawie i nie jest to samochód.
Ale do rzeczy, bo plotę coś od rzeczy.
Wchodzimy.
Nie ma jazdy bez rozgwiazdy. Czy tam coś w tym duchu.




Flose flose i hekflose.



Pożegnanie z Bronią. Bronia, uciekaj, bo wybuchnie!


Podstawowy pojazd Motoweteran Bazaru. Vol 1.


Same perły peerelu.

SHL i KDŻ. Suchedniowska Fabryka "Ludwików" i Król Dróg Żuk.



To najprawdopodobniej dwa największe cymesy całej imprezy.

Ten był wręcz niewiarygodny. Zundapp Sahara wyciągnięty z szopy 80 lat po wojnie.

Choć lakiernik się nie stara i tak Zundapp Sahara.

Nawet tabliczki w komplecie.

Ma jedną wadę. A właściwie 35 tysięcy wad. Niestety, to nie jest pomyłka o jedno zero.