Otóż i letnia zadyma w środku zimy. Moto Weteran Bazar, zasłużony weteran wśród łódzkich graciarskich wydarzeń, ma także i edycję zimową, halową, ale jakoś nigdy na nią nie trafiłem. Zima nie sprzyja u mnie nastrojom zabytkowym, nie wiem jak u Was. Za to z lata mam sporo miłych wspomnień. Moto Weteran jest fajną imprezką, bo zadęcia i blichtru tutaj niewiele, głównie patyna, mech i złom. Jak kiedyś napisałem, jest to impreza wszsystkoidalna: "Można tu spotkać każdego –
helsendżelsów, dziadków z ogniem w oczach i wałem od Dużego
Fiata na grzbiecie, pana z brzuszkiem, który zatrzymuje się przy
każdym stoisku i pyta „czy jest przedni błotnik od motorynki?”,
gości z napisami przyklejonymi na gołe plecy „sprzedam kurtkę
skórzaną”, a także normalsów z dziećmi i laski, które
przyszły sobie kupić glany. Mieszają się tu języki – polski,
ukraiński, czeski, rosyjski. Wszystko się tu miesza."
Tak że zawsze wychodzę z MWB przyjemnie zmieszany.
Moto Weteran jest bardzo pięknym czasem w życiu naszego miasta. Tylko w te weekendy można spotkać na ulicy licznych zapyziałych harleyowców, przelatujących z potwornym dukiem silnika (suw pracy co drugą latarnię), oraz zobaczyć lawety z bardzo szacownymi rzeczami przyjeżdżające z i do swej Mekki. Nawet nie będąc na Moto Weteranie, można się łatwo zorientować, że się w Łodzi odbywa.
Wydaje się też, że Weteran troszeczkę mocniej się zaprawia samochodami, bo jeszcze kilka lat temu było to wydarzenie bardzo motocyklowe. Co mnie cieszy. Nie to, że motocykle są niedobre. Bo motocykle, one są niezwykłe (cytat). Ale różnorodność graciarska zawsze fajna.
Niektóre graty można spotkać jeszcze przed wejściem:
A potem już lecimy w środku. Reportaż Motodinozy będzie mało obiektywny, bo nie kierowałem wspomnianego obiektywu w stronę nowszych motocyklowych rzeczy, których też jest sporo.
|
Sitroę. Kreatif technolożi. |
|
Perły PRL IIIRP. |